Dzisiejszy dzień był istnym szaleństwem. Ledwo co oddaliśmy do innego
ogrodu dwa tygrysy i już przybył mi kolejny podopieczny, małe lwiątko.
Miałam ogromne szczęście, że matka nie odrzuciła swojej pociechy i może
dorastać przy niej. Tak czy siak, będę musiała je przyzwyczaić do
pozostałych opiekunów, karmicieli i reszty ekipy. Po powrocie też nie
było lekko. Ojciec kolejny raz zawalił mnie papierami. Dodatkowo nasz
ogrodnik miał znowu pretensje o rozkopany trawnik i pogryzione meble. Do
łóżka dotarłam grubo po północy.
Następnego dnia miałam wolne, a mój plan na ten poranek był prosty. Wyspać się.
Jednak posiadając dwa sporych rozmiarów molosy domagające się uwagi o
każdej porze dnia i nocy nie było to możliwe. Kira bez żadnych ceregieli
władowała mi się do łóżka. Otworzyłam zaspane oczy i pierwsze co ujrzałam był jej pysk.
Obwąchiwała moją twarz, aby po chwili dać mi mokrego buziaka.
Zepchnęłam jej cielsko na podłogę obok Hannibala. Skarciłam sukę i
podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na wpatrujące się we
mnie psy. Westchnęłam niechętnie, po czym ruszyłam w stronę kuchni.
Szybko zjedliśmy śniadanie, ogarnęłam się i zapakowałam psy do jeepa
brata. Ten piątek był naprawdę słoneczny i nie zapowiadało się, aby coś
poszło nie tak. Dojazd na plażę zajął nam ponad godzinę. Niestety korki
były ogromne. Na miejscu założyłam psom kagańce i udałam się bliżej
wody. Tam, gdzie zawsze przyjeżdżałam nie było żywej duszy.
Daleko od hoteli i sklepów, dlatego ludzie się tu nawet nie
zapuszczali. Moi podopieczni zajęli się zabawą, a ja czytaniem książki.
Do
domu wróciliśmy wieczorem. Padnięte zwierzaki nie miały już siły na
nic. Zostawiłam je na zewnątrz. W willi jak zawsze nikogo o tej porze
nie było, poza Ritą. Gosposia nie za bardzo lubiła moje bestyjki. Teraz
miałam już chwilę dla siebie. Wzięłam szybki prysznic, zjadłam kolację i
przygotowałam się do wyjścia. Miałam ochotę się tylko zabawić,
rozważnie lub mniej. Taksówka zawiozła mnie do jednego z barów. To tu
mieli najlepsze drinki pod słońcem. Uśmiechnęłam się delikatnie sama do
siebie i weszłam. Ku mojemu zdziwieniu nie nie było dużo osób. Bez
problemu zajęłam miejsce przy barze i zamówiłam sobie pierwszą kolejkę.
Barman uwinął się szybko i już po chwili miałam swoje zamówienie w
dłoni. Bez namysłu wyszłam na ogródek i zajęłam jedyny wolny stolik.
Odpaliłam papierosa i zaczęłam obserwować pijanych nastolatków. Po
chwili pogrążyłam się we wspomnieniach. Przypomniało mi się jak kiedyś też tak spędzałam czas z przyjaciółmi.
- Wolne? - Z zamyślenia wyrwał mnie obcy głos. Spojrzałam w jego stronę.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz